Saturday, 15 January 2011

CARN NA FHREICEADAIN & BEINN BHREAC - MONADLIATH MTS

wyjazdu w caringormsy i gory monadliath dzien 4. poprzdniego wieczoru dojechali do nas siostra i stephen, tego dnia wybrali sie na narty -ochoczo dolaczyla z nimi bea ktora wlasnie odkryla to co 'tygrysy lubia najbardziej'. ja postanowilam wybrac sie sama w gory, na cos nieskomplikowanego, z latwa nawigacja. wybor padl na carn na fhreiceadain (wejscie z kingussie), jako ze cala trase idzie sie droga (gora jest miejscem nalezacym do terenow lowieckich -strzelaja tam bazanty), ktora w calosci przystosowana jest dla samochodow terenowych -wniosek z tego taki ze 1. droga jest 2. w niezgorszym stanie 3. bedzie widoczna nawet pod sniegiem 4. latwizna, szlak dla emerytow 5. nic sie nie moze zdarzyc :)
samochod zostawilam w kingussie, najpierw spacer totalnie wyludniona okolica zamarznietego pola golfowego, potem przez las az w koncu przekroczylam rzeczke przy pitmain lodge i wyszlam na otwarta przestrzen - znaczy wrzosowisko. droga bardzo wyrazna, podejrzewam ze wczesnym rankien jeszcze nia ktos jechal gdyz slady opon byly wyrazne a cala noc i ranek padal snieg. nagle nadeszla wielka chmura i jak zaczelo sypac sniegiem! przez chwile nie widzialam doslownie czubka wlasnego nosa gdyz tak sypal snieg, widocznosc zerowa. do okolo 15 minutach sniegowa chmure przewialo w strone cairngormsow (co za niespodzianka.. ) i odtad dzien byl juz tylko pieknie sloneczny, choc wciaz wietrzny. slady opon niestety skonczyly sie kolo meall unaig, ktos zawrocil gdyz od tego miejsca zaczynalo sie robic naprawde stromo. odtad moje tempo znacznie spadlo, teraz musialam sie przedzierac przez glebokie zaspy. szczyt carn na fhreiceadain przywital mnie takim podmuchem wiatru ze czympredzej zeszlam odrobine nizej i zdecydowalam sie dalej isc juz nie droga, ale przez wrzosowisko, tuz pod grania, tu nie wialo. niestety stracilam tu dosc duzo czasu na walke z krzakami wrzosow ktore nie bardzo chcialy mnie przepuscic :) po okolo godzinie zaczelam dochodzic do beinn bhreac, widzialam z daleka juz cairn (kamien/kamienie znaczace szczyt). niestety, podobnie jak na C.N.F tutaj nadal niesamowicie wialo. okazalo sie ze szczyt jest zaznaczony kolejnym cairn'em kilkadziesiat metrow dalej. szybkie zdjecie, nawet juz bez picia herbaty i dawaj dalej. tu niestety pomylilam sciezki i poszlam w niewlasciwym kierunku, ale na szczescie udalo mi sie wykrzesac z siebie tyle energii i zdrowego rozsadku ze odnalazlam wlasciwa droge tuz przez zmrokiem.


carn na fhreiceadain 878mnpm
beinn bhreac 843mnpm

c.d.n
.
day 4 of our trip to cairmgorms and monadliath mnts. the evening before, justyna and stephen joined us, and they were so keen on going skiing that they decided to go to cairngorm that day and were accompanied by beata, who just discovered that she actually LOVES skiing even more than she remembered. i had enough after my tuesday cairngorm day and went for a wee walk to carn na fhreiceadain from kingussie. first part of my way up was just following a long road along the golf course, then thru the forest until i reached pitmain lodge with a passing place (bridge) over the river. few minutes later i was in an open moorland. the road i followed was nice and visible, no problem i thought. just when i said that a huge snowy cloud appeared and actually covered everything, with some really unpleasant snow showers. luckily that did last only about 20 mins and later on all the clouds were blown away by strong wind. the day was cold but sunny and i had some great views to the hills around - also to a'chailleach and am bodach which we climbed the previous day. as i approached the summit, the road started dissapearing and reappearing, the snow was deep and difficult to walk. summit of carn na fhreiceadain was one hell of a windy place, freezing cold, i just took a picture and decided to descent a little to hide a bit lower where the wind wasn't so strong. that made me walk thru high heather bushes (again) and i lost a lot of time at that point, struggling thru it. beinn bhreac is marked by 2 cairns, one just before the summit (one large piece of rock), then smaller cairn at the top. the wind didn't ease therefore i lost not a single minute and started descent. unfortunately at that point the snow was so deep that i could hardly see where the road was and i took wrong direction, to the next cairn (tall, skiny one at the end of the ridge). fortunately i realised just in time to find a right road to come back home, just before it got dark.
carn na fhreiceadain 878 m
beinn bhreac 843m
to be continued..
.
.
mapa dnia / the map, i marked there exactly i went wrong way, from 'green point' down


poczatek / the beginning




przelecz miedzy moimi szczytami / a sadle between my 2 hills




am bodach




brniecie w zaspie / struggling thru deep snow




daleko z prawej / far end to the right -a'chailleach




chatka w dolince / a bothy




a'chailleach




sniego-lod rzezbiony wiatrem / snow-ice shapes sculptured by the wind




zebiska - tez robota wiatru / the teeth :)




a'chailleach








carn na fhreiceadain






taki dlugi cien, pora mykac na dol- beinn bhreac
such a long shadow, it's high time to rush down - beinn bhreac




widok na polnoc / view to the north




brzuchy cairngormsow / the bellies of cairngorms :)




pasmo w oddali - meall bhuachaille, tam idziemy nastepnego dnia :)
the hills in far end (right) is meall bhuachaille ridge, our walk for the next day


No comments:

Post a Comment