Showing posts with label a lake district. Show all posts
Showing posts with label a lake district. Show all posts

Saturday, 15 July 2017

THE GREAT GABLE, lake district

weather verified our big plans for that weekend in lake district.
as always, very spontaneously we decided to drive down south, friday afternoon we still met friends for coffee and cake, then went shopping and on return home we decided to leave immediately. just before we left edinburgh i phoned our fave campsite near keswick to check availability and the lady on the other end was really surprised we intended to be there before they close the gate at 9pm
hahaha, of course, we've done it before! :)  
that night i have one of best night sleeps ever :) 

anyway, morning greeted us with a bit of mist but soon the sun came out to shine over the fresh green and little hills, and crags and the lakes :)
after a breakfast in ambleside we drove further towards wast water. over the two mountain passes (wrynose and hardknot), winding road and green cheeky scenery. heaven :)
after what i felt like ageeees we arrived to wasdale head, prepared the rucksacks and headed to the mountains. 
as soon as we looked at the mountains 'live' rather than a map we knew we wanted to change plans. right in front of us was great gable. we remembered seeing it from honister pass area and then great gable was truly mighty mountain which we immediately pencilled in on our 'to climb asap' list.
from wasdale head it didnt look so inaccessible, so after a short chat we both knew that was the mountain of the day. 
from wasdale head parking we took path passing the little old church, then a farm and soon we were in the open. we left main path just after crossing the stream and started ascent.  at first it was a grassy slope, one of these which i really dont like hahah and i was looking forward to 'a bit higher' where the path was to become rocky and rugged. yeah right, rocky and rugged turned out to be a 'scree' and i suddenly appreciated the grassy slope below.. 
soon we reached beck head, met dozens of people there and sadly noticed that the clouds covered summit of great gable. a bit earlier than the forecast suggested :(  soon the clouds covered beck head too and yeah, that was it. no more views that day :(
we took the immediate path (not windy gap), the path was steep and eroded but very soon we lost it and ended up scrambling straight up big rocks towards the summit. we rejoined path at one point, followed cairns and found ourselves on the top of great gable. fantastic... but we couldnt see a thing! 
visibility of approx 10yrds, very very windy.
i realised i havent really eaten for hours so had a quick sandwich and we headed down. visibility was very poor but the path down was clear so no problem there.
half way down to sty head we got caught by rain. a drizzle at first but persistent, that tuned into heavy rain in no time. 
although originally we planned to stay overnight in the hills we both felt that it wouldnt make too much sense. forecast worsened considerably... the best option was to walk back down and spend a night at the campsite. half way down i suggested that maybe this doesnt make much sense, stay there overnight just for the sake of it and drive back to edi in the morning... would Bea still manage to spend some 4 hours in the car that day? because if she did, i would be happy to jump into the car, listen to some good music and drive back to edi...? if lucky we would be back home at 11pm? 
she said i was mad, but yeah, we managed to get home at 10.30pm :) and it was a very very very good ride home :) 

.
.


pogoda zwerifikowala nasze weekendowe plany w lake district
jak zawsze, bardzo spotanicznie postanowilysmy pojechac na poludnie, w piatek popoludniu jeszcze plotkowalysmy z kolezankami przy kawie i ciastku, bylysmy na zakupach i po powrocie do domu postanowilysmy ze jednak dzis jedziemy. zanim ruszylysmy zadzwonilam do naszego ulubionego kampingu nieopodal keswick by upewnic sie ze sa miejsca. kobieta po drugiej stronie zdziwila sie ze jestem w domu w edim i mysle ze uda mi sie dojechac na kamping przed 21.00, zanim zamkna brame. 
jasne, ze tak, bylysmy na 20.45 :)
tej nocy spalam jak zabita :)

poranek przywital nas mgla na szczytach niepodal rozciagajacych sie gor, ale niebawem slonce wyszlo i gory, doliny, jeziora i piekna zielonosc jawila sie pieknie zjawiskowo.
szybkie sniadanie w ambleside i jedziemy dalej, do wasdale head. najpierw przejazd przez dwie gorskie przelecze (wrynose oraz hardknot), wijace waskie drozki posrod nieziemskich widokow i soczystej zieleni.
wydawalo mi sie ze jedziemy cale wieki, ale w koncu dotarlysmy do wasdale head. 
kiedy tylko popatrzylysmy na gory dookola na zywo, a nie na mapie, od razu wiedzialysmy ze fajnie byloby zmienic nieco plan i wejsc na great gable. pamietalam jego widok z gor niedaleko przeleczy honister, zdawal sie wtedy wielki i nieprzystepny. wtedy to rowniez szybko wpisalysmy go na liste 'zdobyc niebawem'. z wasdale head nie wygladal nieprzystepnie wiec po krotkiej rozmowie plany byly juz zmienione i ruszalysmy na great gable
z parkingu podazalysmy sciezka prowadzaca do malego kosciolka, potem przez farme i zaraz znalazlysmy sie na otwartej przestrzeni. jeszcze tylko przekroczyc strumyk i hej, odbilysmy z glownej sciezki, w lewo. wejscie na great gable bylo urozmaicone - najpierw trawiaste zbocze (takie jakich najbardziej nie lubie) ale widzialam ze niebawem, nieco wyzej sciezka bedfzie bardziej skalista. tak, kiedy tam dotarlysmy okazalo sie ze 'bardziej skalista' w rzeczywistosci oznacza drobne sypkie kamyczki, zwane scree. paskudztwo. z sentymentem wspomnialam trawiaste zbocze haha :)
niebawem znalazlysmy sie na beck head, przeleczy. tam okazalo sie ze nie jestesmy same, ale wiele osob wchodzilo na szczyt great gable latwiejsza sciezka -przez windy gap (wietrzna dziure). tutaj takze okazalo sie ze prognoza byla nieco mylna i chmury zapowiadane na pozne popoludnie juz tu sa i zaslaniaja wszystko, najpierw szczyt a potem dokladnie wszystko, widoki zniknely.
nie chcialysmy isc windy gap wiec zaczelysmy wspinac sie na szczyt najblizsza sciezka, najpierw dfosc zerodowana, ale byla, a potem zniknela i skonczylo sie na wspinaczce po wielkich ruchomych skalach. potem jakims cudem pojawila sie sciezka i za chwile bylysmy juz na szczycie great gable.
widocznosc 10 metrow wiec sorry, ale nie ma zdjec panoramicznych! no i wiatr wial dziko.
wtedy to przypomnialo mi sie ze nie jadlam nic od pary godzin wiec szybko wrzucilam w siebie kanapke i zmarzniete szlysmy na dol, do sty head. sciezka z tej strony gory byla wyrazna wiec przynajmniej widac bylo gdzie isc :)
zaczelo mzyc. zaraz potem mzawka zamienila sie w ulewe i tak dotarlysmy do przeleczy sty head. 
pomimo ze oryginalnie planowalysmy spedzic noc w gorach, obie nie bylysmy pewne czy to ma sens, prognoza pogorszyla sie znacznie i najlepsza opcja bylo zejscie na dol i spanie na kampingu. co za ulewa i co za dziki wiatr!
ale kiedy bylysmy w polowie drogi na dol wspomnialam ze moze bysmy pojechaly do domu juz dzis, nie ma sensu zostawac na noc w ulewie tylko tak sztuka dla sztuki, szczegolnie ze nastepnego dnia rano musialysmy wracac do domu.. czy Bea znioslaby jeszcze dzis 4 godziny w samochodzie? bo jesli by dala rade to moze bysmy cos zjadly i ruszyly do edi? bysmy posluchaly jakiejs dobrej muzy i  dojechaly akurat na 23.00?
popatrzyla na mnie jak na ostatnia wariatke, ale owszem, bylysmy w domu o 22.30 :)
i powiem tyle ze droga powrotna byla super :)






morning dew! sign of a great day to come :)
poranna rosa, znak ze zaczyna sie dobry dzien




we stopped to take in these wonderful views, just before wrynose pass
langdale hills. can you see jack's rake? my pants are still full when i remember this scramble

zaraz przed przelecza wrynose zatrzymalysmy sie by popodziwiac widoki.
gory w okolicy langdale - jest i jack's rake. wciaz mam pelne gacie jak przypominam sobie ta wspinaczke




main road here :)   /  najglowniejsza droga w okolicy




hardknot pass before us!  /   przez nami przelecz hardknot pass!




almost there / juz prawie jestesmy




oh dear, suddenly i'm not in a hurry at all! heaven!
o rany, jednak mi sie nie spieszy, co za miejsce!




beginning of great gable path
poczatek sciezki na great gable




looking back to wasdale head inn




ready for it!  / gotowe na przygode!







ascent route to beck head
sciezka do przeleczy beck head



path down from sty head
sciezka z przeleczy sty head




c'mon!











@ beck head







scafell pike



a bit windy?   /  nieco wieje?












beck head
hey, why so cloudy already????
jak to, skad te chmury niby???



great gable 
summit  / szczyt




down at sty head



path down to wasdale head
sciezka z przeleczy sty head do wasdale head



completely soaked but happy :)
przemoczona do gaci, ale co tam, fajny dzien :)



route of the day  / trasa dnia
map copyright ordnance survey



Monday, 28 November 2016

TARN HOWS - a little English gem

this one was quite difficult to find, but then we arrived and saw the very busy the car park ... and i thought to myself 'where did they all come from?' 
it's a nice leg stretcher, good paths (disabled accessible), good weather :) 

.
.

dosc trudno bylo tutaj dojechac, i kiedy wreszcie dotarlysmy i zobaczylam ilosc samochodow na parkingu pomyslalam do siebie 'skad oni sie tu wszywscy wzieli?!'
mily spacer, porzadne sciezki (nadajace sie dla wozkow dzieciecych jak i inwalidzkich), swietna pogoda :)















there is a good path around the tarn, walk also can be extended by visiting two little waterfalls in the woods
porzadna sciezka wiadaca wokolo jeziorka, do spaceru mozna dodac pol godzinki i zobaczyc dwa male wodospady (oznaczone) w lesie, niedaleko parkingu











forest cows  /  krowy lesne!







ok, let's see these waterfalls
no dobra, to gdzie sa te wodospady




















Friday, 11 November 2016

LAKE DISTRICT - stony cove pike & hartsop dodd

back to the mountains! 
it seems that we became committed cyclists, our mountain days were totally outnumbered by cycling trips. so here we are, back to lake district, checking out some quiet (as for LD) areas. nothing better than a good leg stretcher with great views!
so after arriving to the sykeside campsite, pitching the tent and having lunch at the nearby pub, we set off to climb the nearest hill -stony cove pike.
this is a rather insignificant hill (compared to its neighbours: high street or a bit further down- helvellyn), on a plus side - there was nobody there :) 

..

wracamy w gory! 
zdaje sie ze ostatnio bardzo skupilysmy sie na rowerach, a nasze dni w gorach nagle staly sie bardzo rzadkie. no wiec pora to odmienic! wrocilysmy do lake district, tym razem do dosc spokojnej okolicy (spokojnej jak na lake district). 
dojechalysmy do lake district poznym przedpoludniem, rozbilysmy namiot, cos przekasilysmy w pobliskim pubie i ruszylysmy w gory. 
stony cove pike raczej sie nie wyroznia w tej okolicy, szczegolnie ze niedaleko znajduja sie high street oraz helvellyn, ale bylo bardzo przyjemnie, a co najwazniejsze - prawie nikogo :)





sykeside campsite








there is a bypass path starting opposite the pub, so no need to walk along the road, however the path was totally swamped, really wet (as in 'turning into a stream) so i would really recommend walking along the road. it's less than 500yrd to the beginning of a mountain path

naprzeciwko pubu zaczyna sie sciezka, ktora idzie laka, wzdluz drogi, tak wiec nie trzeba isc po samej drodze, ale tego dnia sciezka byla totalnie zatopiona,zamieniala sie wrecz w strumien, wiec w sumie chyba lepiej isc droga. poza tym -to niedaleko, mniej niz pol kilometra, do miejsca gdzie zaczyna sie szlak w gory



so the path up starts past little bridge. difficult to find, no path actually, just a gap between beautiful tall bracken
sciezka w gory zaczyna sie zaraz za malym mostkiem. w sumie to nawet nie sciezka a 'przerwa w paprociach', trudno znalezc..



for some time we didnt even know if we followed the path or just random breaks in bracken, but soon enough we found some footsteps (in ever present mud!) so followed up and reached a little ford. managed to stay dry footed :)  i love my old scarpas :)

przez chwile nawet nie wiedzialysmy czy idziemy sciezka czy tylko przypadkowo rzadszymi paprociami, ale chwile pozniej zobaczylysmy odciski czyichs butow. wiec ktos tu szedl! niebawem sciezka krzyzowala sie ze strunieniem.udalo sie przejsc sucha stopa. fajne te moje stare scarpy :)




after crossing the stream our path became wider and i assumed this is way up. sometimes still wasnt really sure where to go as path forked, disappeared etc

po przekroczeniu strumienia sciezka nagle stala sie szersza, wiec zalozylysmy ze tedy droga. niestety wcale nie bylo latwiej, bo sciezka sie rozwidlala, czasem ginela.. 







hills at the opposite side of the main road, hart crag the highest of them
gory po przeciwjen stronie drogi, najwyzsza z nich -hart crag



sykeside campsite is located just at the brothers water
kamping sykeside znajduje sie zaraz przy tym jeziorze, brothers water



ok, we're fed up with all this bracken business already, and good! path becomes just a faint string on a wet, grassy slope. at one point we passed an old slate quarry. 
dobra, dosc juz mamy tych paproci! i dobrze, bo teraz sciezka zmienia sie w waska wstazke wijaca sie po trawiastym zboczu. minelysmy takze nieuzywana juz kopalnie lupkow.



it seemed ages before we reached the summit plateau
wydawalo sie idziemy cale wieki, zanim w koncu wspielysmy sie na rownine szczytowa



kirkstone pass (we drove it the next day, c'mon, two lanes???? boring!)
kirkstone pass (jechalysmy nim nastepnego dnia. jejku, droga ma dwa pasy??? no nie, ale nudy!) 
:)






stream/path towards the summit
sciezko-strumyk na szczyt




@ stony cove pike




brothers water & ullswater




yummy!




summit plateau  /  rownina szczytowa









originally we planned to walk down towards kirkstone pass, but then we would have to walk back all the way along the road (not very great..) so instead we decided to bag hartsop dodd and somehow walk down from there... our map reflected a path down.. 

 poczatkowo planowalysmy kontynuowac do kirkstone pass i stamtad wrocic wzdloz drogi, ale tak srednio nam sie podobal ten pomysl. zdecydowalysmy wiec zaliczyc jeszcze hartsop dodd i stamtad zejsc do kampingu... na mapie jest sciezka.. 




hartsop dodd








high street




ullswater




so, from stony cove pike we followed the wall all the way to hartsop dodd
z stony cove pike ruszylysmy wzdluz murku az do hartsop dodd



nice show :)     fajne swiatelko :)













back down already  /  i juz jestesmy na dole

just a little explanation. ordnance survey map shows a path going from hartsop dodd straight down towards the starting point (next to small bridge), however we spent quite a while trying to find it. no success. finally we just scrambled down this steep slope, via bracken and whatnot, brooding ankle deep in water, following the stream down (in the stream!), as the bracken was really impossible and the only way to get thru was using the stream (still, quite tricky at times). 
i wouldnt do it again and i dont recommend it. find another way, guys.

male wyjasnienie. na mapie ordnance survey jest zaznaczona sciezka idaca z hartsop dodd prawie prosto do malego mostku (gdzie zaczelysmy). uparcie staralysmy sie ja znalezc, ale bez skutku, stracilysmy tylko czas. ostatecznie zeszlysmy 'na dziko' stronym zboczem, przez bloto, paprocie i owcze kupy, ostatni odcinek (1/3) idac w strumieniu, bo tylko tak dalo sie pokonac geste, grube i bujne paprocie, idac korytem strumienia po kostki w wodzie. 
nie polecam tej opcji zejscia i nie zrobilabym tego jeszcze raz. lepiej poszukajcie jakiegos innego zejscia




route of the day / trasa dnia
map copyright ordnance survey